Pani Dorota jest na rencie z powodu poważnego urazu kręgosłupa. Utrzymanie świadczenia wymaga od niej regularnych wizyt na komisji lekarskiej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Ostatnia taka wizyta zakończyła się skargą mieszkanki Szczecinka na nieprofesjonalny przebieg badania.
- Lekarz orzecznik w ZUS-ie zaczęła mi nogę wykręcać. Poczułam taki ból, jakby mnie ktoś prądem poraził. Po tym badaniu nie mogłam chodzić. Nie może być tak, że w ZUS-ie robią, co chcą. Przyszłam tam przecież jako pacjent, a mogłam wyjechać na wózku inwalidzkim - mówi pani Dorota.
ZUS przekonuje, że tuż po badaniu słuchaczka skarżyła się na zbyt krótki okres przyznania jej renty.
- Jak mogła pani Dorota już na początku listopada stwierdzić, że ma problemy z kręgosłupem po badaniu lekarza orzecznika, skoro dopiero w grudniu jest informacja, że coś złego się w kręgosłupie dzieje. Warto podkreślić, że zadaniem lekarza orzecznika nie jest leczenie, tylko ustalenie, czy schorzenia powodują naruszenie sprawności ubezpieczonego w takim stopniu, że jest on niezdolny do pracy - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin Karol Jagielski, rzecznik ZUS.
O podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez lekarza orzecznika pani Dorota zawiadomiła prokuraturę. Śledczy zakończyli właśnie postępowanie sprawdzające. W ciągu najbliższych dni zapadnie decyzja o ewentualnym wszczęciu śledztwa w tej sprawie.
Redakcja/ar
Mieszkanka Szczecinka skarży się na lekarza orzecznika ZUS. Sprawę bada prokuratura
fot. Paweł Chyb
Pani Dorota złożyła skargę na nieprofesjonalny przebieg badania. Twierdzi, że po badaniu nie mogła chodzić.