
Pod pozwem zbiorowym podpisało się ponad 50 osób. Domagali się oni od Skarbu Państwa odszkodowań za bezprawne - ich zdaniem - przekazywanie części składek z OFE do ZUS. Choć sąd w części zarzutów przyznał rację przyszłym emerytom, to - jak tłumaczył sędzia Rafał Wagner - kluczowy dla rozstrzygnięcia był wyrok TK, który reformę OFE uznał za zgodną za konstytucją. „Powód słusznie podnosił, że zostało naruszone zaufanie obywateli do państwa, że zostały zmienione zasady w trakcie realizacji umowy społecznej zawartej w drugiej połowie lat 90. Jednak podzielenie tych zarzutów nie było wystarczające do uwzględnienia powództwa” - powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Rafał Wagner.
Adwokat grupy mecenas Paweł Kowalczyk nie wyklucza apelacji, ale w porozumieniu ze wszystkimi członkami grupy. „Chciałbym zapoznać się z pisemnym uzasadnieniem tego wyroku. Oczywiście istnieje możliwość apelowania od tego wyroku w kontekście ewentualnego późniejszego zwrócenia się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka” - zaznaczył.
Sąd zgodził się jednak, że wytoczenie tego procesu było ważnym głosem społecznym w dyskusji, która trwała na temat zmian w OFE w 2015 roku, dlatego zwolnił podpisanych pod pozwem z kosztów sądowych.
Efektem ustawy o zmianach w systemie emerytalnym, która (z pewnymi wyjątkami) weszła w życie 1 lutego 2014 roku, było między innymi przeniesienie ponad połowy emerytalnych składek Polaków z OFE do ZUS. Aktywa te były warte około 153,15 mld zł. Fundusze przekazały do ZUS aktywa o wartości odpowiadającej sumie umorzonych jednostek rozrachunkowych.
IAR/ez