fot. Anna Popławska
W 35. rocznicę likwidacji wojskowych obozów internowania byli opozycjoniści, działacze Solidarności w Koszalinie złożyli kwiaty i zapalili znicze przy pamiątkowej tablicy na cmentarzu.

- Przyszli po mnie o 3 lub 4 w nocy, tego nie da się wymazać z pamięci.
- Były zawały serca i inne choroby, to reperkusje tamtych wydarzeń, dzisiaj. Przeszło 60 osób już nie żyje -
wspominają uczestnicy obchodów.

Wiesław Rybicki ze Stowarzyszenia Chełminiacy powiedział PRK, że o tym, co działo się w obozach trzeba pamiętać:

- Działaliśmy w stanie wojennym, byliśmy zahartowani w tym boju. Wiedzieliśmy, o co walczymy, nie chcieliśmy się poddać. Stamtąd można było nie wrócić, ale nam się udało i to jest naszym zwycięstwem. Chcielibyśmy tę historię unaocznić młodym ludziom i mieszkańcom naszego miasta i nie tylko, którzy niewiele wiedzą na ten temat.

Wojskowe obozy internowania działały w latach 1982-83. Po delegalizacji Solidarności, przed planowanym ogólnopolskim protestem pod pozorem „wojskowych ćwiczeń” trafiło do nich kilkuset opozycjonistów także z Koszalina. Obozy były między innymi w Chełmnie, Unieściu i Czarnem.

Za działalność edukacyjną i kultywowanie pamięci o wydarzeniach stanu wojennego Wiesław Rybicki i Władysław Etc z Koszalina zostali uhonorowani w piątek medalami Pro Patria.

ap/ds