fot. twitter.com/PremierRP
Premier Mateusz Morawiecki mówi, że w grudniu 1970 roku komunistyczna władza pokazała prawdziwą twarz. Szef rządu uczestniczył w obchodach rocznicy masakry robotników w Szczecinie sprzed 47 lat. Od kul milicji zginęło wtedy 16 osób, a ponad sto zostało rannych.

Podczas uroczystości przed główną bramą Stoczni Szczecińskiej szef polskiego rządu mówił, że wymiar sprawiedliwości trzeciej Rzeczypospolitej był kontynuacją poprzedniego systemu. Premier Mateusz Morawiecki mówił, że po tym, co stało się w Szczecinie i Gdyni, „kurtyna opadła”, a władza pokazała swoje „straszne, zbrodnicze oblicze” i - jak dodał - potem nie było już wątpliwości, czym jest. „Mieniła się władzą robotniczą, a tak naprawdę była władzą antynarodową, która prowadziła do zniewolenia i to zniewolenie podtrzymywała” - mówił szef rządu.

Premier mówił też między innymi, że dzięki testamentowi, który pozostawiły po sobie ofiary grudnia, możemy żyć w wolnej Polsce. Jak powiedział, nasza wolność mierzy się krzyżami miłosierdzia, ale też krzyżami wartości i krzyżami wolności. „Jesteśmy tym krzyżom winni wierność i wykonanie ich testamentu, a wykonanie to wolna, silna i sprawiedliwa Polska” - dodał Mateusz Morawiecki.

Premier przypomniał, że w III Rzeczypospolitej nie rozliczono tych, którzy wydawali rozkazy strzelania do bezbronnych robotników. Mówił, że wymiar sprawiedliwości III Rzeczypospolitej był kontynuacją poprzedniego systemu. Dlatego między innymi Stanisław Kociołek, ówczesny wicepremier, który wydał decyzję o strzelaniu do robotników na Wybrzeżu, pozostał bezkarny. Sąd w dwóch kolejnych instancjach uniewinnił go. „Taka była III Rzeczpospolita, taki był wymiar sprawiedliwości III Rzeczypospolitej" - podsumował premier.

W obchodach w Szczecinie uczestniczyły też rodziny ofiar, a także przedstawiciele władz centralnych i samorządowych. Zdarzenia sprzed 47 lat wspominał w rozmowie z Radiem Szczecin Bolesław Potocki, który w grudniu 1970 roku został ranny przed szczecińskim Urzędem Miasta. Jak mówił, wojsko strzelało wtedy do manifestantów tak, aby zabijać. Został trafiony w prawe przedramię z kałasznikowa i - jak mówił - żołnierz strzelał dalej tak, by go zabić, a nie postraszyć.

Prezydenta reprezentowała szefowa jego kancelarii Halina Szymańska. Odczytała list od Andrzeja Dudy. Napisał w nim, że bohaterowie szczecińskiego grudnia mają trwałe miejsce w panteonie Polaków zasłużonych dla naszej niepodległości. Prezydent podkreślił, że wolność i suwerenność zawdzięczamy tym, którzy złożyli najwyższą ofiarę podczas krwawo stłumionego buntu. W liście Andrzej Duda przypomniał, że tragedia sprzed 47 lat stała się przełomem dla milionów Polaków, którzy nie chcieli żyć uciskani, a wydarzenia grudniowe stały się podstawą do zmian, które nastąpiły ponad 20 lat później. Za robotników zamordowanych przez milicję odmówiono modlitwę, odczytano też apel poległych.

Nad ranem 47. rocznicę masakry stoczniowców obchodzono w Gdyni. W „czarny czwartek” 17 grudnia 1970 roku wojsko i milicja otworzyły ogień do robotników, którzy szli do pracy. O 6.00 rano przy pomniku Ofiar Grudnia 1970 roku w Stoczni Gdynia w modlitwie i złożeniu wieńców również wziął udział premier Mateusz Morawiecki.

IAR/ez