fot. szpital-slawno.pl
- Zwolniono mnie, kiedy leżałam w szpitalu i nawet nie miałam szansy przedstawić swoich racji - mówi Danuta Wojciechowska, była już szefowa lecznicy.
W skrócie
  • We wtorek zarząd powiatu odwołał dyrektor szpitala w Sławnie.
  • Danuta Wojciechowska nie zgadza się ze stawianymi jej zarzutami.
  • Pracownicy nie potwierdzają konfliktu z dyrektorką.
  • Odwołanie Danuty Wojciechowskiej zbiegło się w czasie z nieprzedłużeniem przez nią umowy z dyrektorem ds. administracyjnych Tomaszem Walaskiem.
  • Wkrótce zostanie ogłoszony konkurs na nowego menedżera szpitala.

Do odwołania menedżerki doszło we wtorek. Zarząd powiatu zrobił to na wniosek rady społecznej szpitala. - Poprzedni rok skończył się stratą, a program naprawczy zawierał same ogólniki i trudno było go przyjąć, ponieważ przewidywał powiększanie się zadłużenia - uzasadnia Wojciech Wiśniowski, starosta sławieński. - Rok temu pani dyrektor również złożyła program naprawczy, który, po poprawkach, został warunkowo przyjęty. Efektów jednak nie przyniósł żadnych.

Dodatkową przesłanką za odwołaniem szefowej placówki miała być także jej częsta nieobecność w pracy. - W tym roku w sumie to ponad dwa miesiące. Do tego na ten czas pani dyrektor nie zostawiała nikomu żadnych pełnomocnictw, choćby do zaciągania zobowiązań w imieniu szpitala. W efekcie, w sytuacji awaryjnej - na przykład konieczności pilnego zakupu leków - nie można było tego zrobić bez łamania przepisów. Jest to narażanie życia i zdrowia pacjentów na niebezpieczeństwo - mówi starosta.

Była już dyrektor szpitala nie zgadza się z zarzutami. - Moja każdorazowa nieobecność - urlop czy wyjazd służbowy - była parafowana przez starostę lub jego zastępcę, na co są odpowiednie dokumenty - podkreśla Danuta Wojciechowska, zapewniając, że jej wyjazdy nie stwarzały żadnego zagrożenia dla pacjentów. - Osoba, która mnie zastępowała miała pełnomocnictwa w pełnym zakresie, z wyjątkiem nawiązywania i rozwiązywania umów oraz zaciągania NOWYCH zobowiązań. Leki były kupowane w ramach dużych zamówień i na ich podstawie można było później składać zamówienia częściowe, w ramach potrzeb.

Według Danuty Wojciechowskiej nieprawdą jest również brak jej działań w kierunku poprawy sytuacji finansowej szpitala. - Założyłam zmniejszenie straty o 200 tysięcy złotych, ograniczyłam zatrudnienie o kilkanaście osób, korzystając ze zmiany przepisów emerytalnych, czy rozwiązałam część nieprawidłowo podpisanych kontraktów z lekarzami, które groziły nam wysokimi karami ze strony ZUS - wylicza. - Jeśli to zdaniem starosty nie są działania poprawiające sytuację szpitala, zostawiam to bez komentarza.

Byłą dyrektor najbardziej rozgoryczył fakt, że nie dostała szansy przedstawienia swoich racji radzie społecznej lecznicy. - Informację o odwołaniu otrzymałam niespodziewanie, kiedy przebywałam jako pacjentka na oddziale wewnętrznym „własnego” szpitala - wskazuje Danuta Wojciechowska.

- Nie chcę dywagować, czy zwolnienie było na tyle poważne, by pani dyrektor nie mogła być obecna na posiedzeniu rady społecznej - odpowiada Wojciech Wiśniowski, który twierdzi, że szefowa placówki regularnie unikała kontaktu z zarządem powiatu: - Na zaproszenia do rozmowy pani dyrektor bardzo często brała urlop, wyjeżdżała służbowo lub była na zwolnieniu. Mieliśmy wrażenie, że ucieka od problemu.

- To jest kolejna nieprawda. Dyrektor nie może iść samowolnie na urlop. Każda nieobecność - urlop czy wyjazd służbowy - jest parafowana przez pana starostę lub jego zastępcę i takie dokumenty w szpitalu są. Poza tym starosta jest moim pracodawcą i gdy tylko dostaję polecenie służbowe - stawiam się na wezwanie - zauważa Danuta Wojciechowska.

Krótko przed jej odwołaniem pracownicy szpitala wystosowali list otwarty, w którym przestrzegają m.in., że w razie zwolnienia dyrektorki zaczną odchodzić z pracy. Włodarz powiatu spełnienia tych zapowiedzi się nie obawia. - Pod listem nikt się nie podpisał, a z naszych rozmów z personelem wynika, że ta decyzja była wyczekiwana przez pracowników. W ostatnim czasie ich współpraca z panią dyrektor była coraz trudniejsza. Albo w ogóle unikała rozmów, albo reagowała agresją. Dlatego, gdybyśmy nie podjęli tej decyzji, wówczas dopiero mielibyśmy problem z pracownikami - przekonuje Wojciech Wiśniowski.

Ci pracownicy, z którymi udało nam się porozmawiać nie potwierdzają jednak konfliktu z dyrektorką. Nie chcą jednak wypowiadać się oficjalnie. Robią to natomiast związkowcy, których odwołanie Danuty Wojciechowskiej wyraźnie zaskoczyło. - Informację otrzymaliśmy z mediów - przyznaje Jolanta Kaźmierska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia przy sławieńskim szpitalu. - Jest to drugi dyrektor zwolniony w tak gwałtowny sposób, z dnia na dzień. Jak przy każdej sprawie zdania są podzielone: są zarówno zadowoleni, jak i niezadowoleni z pracy pani dyrektor. Jakie zdanie na temat zwolnienia szefowej mają sami związkowcy, pani przewodnicząca nie chce mówić.

Co ciekawe, odwołanie Danuty Wojciechowskiej zbiegło się w czasie z nieprzedłużeniem przez nią umowy z dyrektorem ds. administracyjnych. Funkcję tę na okres próbny pełnił Tomasz Walasek, były dyrektor m.in. koszalińskiej polikliniki oraz szpitali w Koszalinie i Sławnie. Starosta sławieński powołał go na specjalnie utworzone stanowisko kilka miesięcy temu. Zapytana, czy „pożegnanie” przez nią zastępcy mogło mieć związek z jej odwołaniem, Danuta Wojciechowska nie chce komentować tej sytuacji.

Obecnie szpitalem kieruje dotychczasowy dyrektor ds. medycznych. W najbliższym czasie ma zostać ogłoszony konkurs na nowego menedżera. Zarząd powiatu liczy, że do końca roku wakat zostanie obsadzony.

RW/ez

Czytaj więcej

Posłuchaj

Odwołana dyrektor szpitala w Sławnie odpiera zarzuty - relacja Rafała Wolnego