fot. Marcin Prusak
Problem podtopień rozwiązać mają dwa duże zbiorniki. Jeden z nich będzie znajdować się pod boiskiem przy Szkole Rolniczej. Drugi w klinie, który tworzą dwie linie kolejowe na terenie strefy ekonomicznej.

Ulewny deszcz dał się w sierpniu we znaki mieszkańcom Słupska. Najcięższa sytuacja była na ulicy Szczecińskiej. Pod wiaduktem zebrało się ok. 1,5 metra wody. Słupscy strażacy mieli też sygnały o kilkunastu podtopieniach piwnic i zalaniu kilku ważnych ulic. Miejski sztab kryzysowy ogłosił nawet stan pogotowia przeciwpowodziowego. Poziom wody w Słupi w krytycznym momencie osiągnął 220 centymetrów.

- Widzieliśmy, co się działo po ostatnich opadach przy ulicy Sobieskiego, Piłsudskiego, czy pod wiaduktem. Wynikało to z faktu, że dotychczasowo wykorzystywane kolektory były projektowane na inaczej rozwinięte miasto - tłumaczy Tomasz Orłowski, kierownik działu eksploatacji i inwestycji Zarządu Infrastruktury Miejskiej.

- Systemy kanalizacji nie były przystosowane do tak dużych opadów. To była duża nonszalancja, jeżeli chodzi o planowanie przestrzenne. To kumulacja zaniedbań i braku wyobraźni - Marek Biernacki, wiceprezydent miasta. - Aby zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości musimy zrealizować zadanie pod tytułem „Zarządzanie wodami opadowymi w mieście Słupsku”. W ubiegłym roku robiliśmy diagnozę, teraz mamy część projektu. Miasto będzie musiało na niego wydać około 70 milionów złotych. W najbliższych latach będziemy go jednak sukcesywnie realizować. Jeden duży zbiornik będzie znajdować się pod boiskiem przy Szkole Rolniczej. Drugi w klinie, który tworzą dwie linie kolejowe na terenie strefy ekonomicznej. Do tego utworzone zostaną lokalne, mniejsze zbiorniki - dodaje.

rsz/ds/ar

Czytaj więcej

Posłuchaj

Słupsk chce zapobiec kolejnym podtopieniom - materiał Rafała Szymańskiego