







Jak Konrad zachęcał do spotkania?
- Trzeba zacząć od tego, że jestem wielbicielem kawy. Okazało się też, jakim jestem ignorantem. Moja wiedza o Wietnamie sprowadzała się do kilku faktów związanych z wojną, kilku nazw na mapie i tłustych sajgonek w budzie u Wietnamczyka. Ten krótki wyjazd szybko zweryfikował całą moją, jakże mizerną wiedzę na temat tego wielkiego kraju i przesympatycznych, zawsze uśmiechniętych jego mieszkańców - mówi Konrad.