Chodzi tu o konstrukcję głowicy obrotowej oraz nieprawidłowe napięcie lin już na etapie budowy kładki. Wbrew wcześniejszym opiniom wpływu na jej działanie nie miała przebudowa basenu portowego. Taką wersję utrzymują przedstawiciele firmy Hydro-Naval, która wykonała kładkę. Dziś Michał Nitkowski, rzecznik spółki lakonicznie komentował treść dokumentu:
- Myśmy tej opinii jeszcze nie odebrali. W momencie odbioru, przysługuje nam 14 dni na wniesienie uwag i zastrzeżeń. Pierwszy dokument, który został sporządzony przez biegłego z Poznania będzie ulegał jeszcze zmianom. Nie możemy mówić, że to jest ostateczna forma opinii. Musimy się z nią zapoznać, zobaczyć, co dokładnie było badane i dopiero wtedy będziemy w stanie się konkretnie wypowiedzieć.
Również przedstawiciele usteckiego magistratu nie chcą mówić o wnioskach z ekspertyzy biegłego z Politechniki Poznańskiej. Mimo, że dokument jest korzystny dla urzędników. Jacek Cegła, rzecznik ratusza podkreśla, że wyniki badań przybliżają ponowne otwarcie kładki dla mieszkańców i turystów:
- Plan działania jest taki: jak najszybciej chcemy ogłosić przetarg na naprawę kładki. My wyłożymy pieniądze, zapłacimy za naprawę i będziemy spokojnie czekać na wyrok sądu.
Ustecka kładka kosztowała 4,5 miliona złotych. Po jej awarii w lipcu 2015 roku przedstawiciele firmy Hydro-Naval nie zgodzili się na naprawę przeprawy w ramach gwarancji. Za wykonanie prac zażądali od miasta blisko 2 milionów złotych. Samorząd nie zgodził się na te warunki. Do dziś nie ma porozumienia pomiędzy stronami.
MS/ez
