Autor zawiadomienia powiedział, że złożył je na podstawie dokumentów jawnych, które uzyskał z uczelni. - Tytuły uzyskiwania tych korzyści majątkowych (dodatków do pensji rektora - red.) są kuriozalne, np. za "prace organizacyjne związane z prowadzeniem studiów", lub za jakąś "realizację zadań". Dla mnie są to tytuły nieuzasadnione. Są na to argumenty, dowody, dokumenty - stwierdził Piotr Godlewski.
Jan Kuriata, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej nie zgadza się z treścią zawiadomienia, tłumacząc, że uczelnia była wielokrotnie kontrolowana pod kątem wydatkowania pieniędzy: - Byliśmy kontrolowani jako uczelnia przez bardzo różne instytucje - urzędy skarbowe, izby skarbowe, NIK. One nigdy nie stwierdziły żadnych nieprawidłowości w zakresie finansów uczelni. Wszystkie działania były zgodne z prawem.
Rektor dodał, że to kolejna próba "wykazania się nienawiścią do jego osoby" i "szkalowania" przez pracownika, z którym nie przedłużył umowy o pracę w 2021 roku.
Postępowanie sprawdzające potrwa miesiąc. W tym czasie policja zabezpieczy dokumenty oraz przesłucha zarówno rektora, jak i innych pracowników uczelni.
- To postępowanie sprawdzające, zatem nie ma tu mowy o jakiś zarzutach, czy zakresie odpowiedzialności. Na razie trwa zbieranie danych mających na celu stwierdzenie, czy rzeczywiście to zawiadomienie się potwierdza - powiedział Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
mm/ar
oświadczenie Jana Kuriaty
"W przestrzeni publicznej udostępniono zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Koszalinie, jakobym popełnił przestępstwo polegające na uzyskaniu nieuzasadnionych korzyści finansowych jako rektor PWSZ w Koszalinie. W skrócie osoba składająca zawiadomienie uważa, że „wyłudziłem” z Uczelni ok. 140.000 złotych.
Obfity tekst zawiadomienia jest zwykłym kłamstwem i wolą szkalowania mnie. Kłamstwo to, napisane jest przez byłego wykładowcę naszej Uczelni, z którym nie przedłużyłem umowy o pracę. Od 2021 roku człowiek ten nęka Uczelnię licznymi wnioskami o informację publiczną, podważa podejmowane w Uczelni decyzje. Mamy do czynienia z ewidentnym frustratem, ale jego wnioski o dostępie do informacji publicznej były realizowane. Wnioski na temat moich zarobków jako rektora są, zgodnie z ustawą, jawne, były i są udostępniane, a także publikowane w moich oświadczeniach majątkowych. Człowiek ten, który żywi do mnie otwartą nienawiść, nie zna i nie rozumie obowiązujących w szkolnictwie wyższym przepisów.
Kontrole Uczelni prowadzone przez lata przez organy do tego upoważnione nie stwierdziły żadnych uchybień. Będę, co oczywiste, współpracował z Policją i Prokuraturą Rejonową w Koszalinie w celu wyjaśnienia tych absurdalnych i kłamliwych zarzutów".
mm/ar